...

kuzniap

Akademia Lean Kuźni Produktywności – Zaangażowany zespół – jak go zbudować?!

Czym jest zaangażowany zespół?

Lean Manufacturing wiąże się z pracą zespołową. To ludzie są wspólnym mianownikiem firm, które osiągają największe sukcesy. W poprzedniej pigułce wspominałem o 5S – tej techniki nie można wprowadzać autorytarnie. Zmiany, które są wprowadzane pod przymusem nie będą trwałe. Spraw, aby członkowie Twojego zespołu byli zaangażowani i sami wypracowywali zmiany w obszarach, którymi się zajmują. Z tej pigułki dowiesz się, jak zbudować zaangażowany zespół oraz poznasz narzędzia, które Ci w tym pomogą.

Jak zbudować zaangażowany zespół?

Aby zbudować zaangażowany zespół, podejmij następujące działania.

Przeanalizuj swój obecny zespół

 

  • Oceń, jak Twój zespół wygląda w tej chwili
  • Przeanalizuj potrzeby szkoleniowe
  • Sprawdź, które czynniki mogą pozytywnie lub negatywnie wpłynąć na zaangażowanie pracowników we wdrażanie zmian

Zdefiniuj bariery, które utrudniają osiągnięcie odpowiedniego zaangażowania

Wybierz te, które najbardziej przeszkadzają angażowaniu się w zmiany. Mogą nimi być:

 

  • Niewystarczające przywództwo
  • Niewłaściwy styl kierowania
  • Niewystarczające wynagrodzenie
  • Brak dodatkowych zachęt finansowych i pozafinansowych dla pracowników
  • Niechęć do współpracy pomiędzy działami
  • Ogólna niechęć do wszelkiego rodzaju zmian
  • Sztywna struktura organizacyjna
  • Niewystarczająca ilość czasu potrzebna do angażowania się w dodatkowe działania.

Zlokalizuj wewnętrzne „wąskie gardła”

 

„Wąskie gardła” to osoby o najniższych kwalifikacjach w Twoim zespole. Podejmij działania, które podniosą ich kwalifikacje. Pamiętaj o zasadzie, że każdy zespół jest tak silny, jak silny jest jego najsłabszy element.

 

Odpowiednio dobierz grupę

 

  • Stwórz oczekiwane standardy pracy z osobami sprzyjającymi zmianie
  • Stopniowo dodawaj osoby mniej zdecydowane, aby mogły łatwo zaakceptować standardy pracy

Dzięki takiemu podejściu członkowie Twojego zespołu będą wzajemnie naśladowali oczekiwane zachowania.

 

Zaangażuj się jako bezpośredni przełożony

 

  • Pokaż zaangażowanie poprzez swoje zachowanie – „bądź wzorem”
  • Spraw, by ludzie uwierzyli, że to „ma sens”
  • Pokaż swoją konsekwencję i wiarę w zmianę – „nie wymiękaj”
  • Bądź częścią zmiany i aktywnie ją prowadź aż „do skutku”

Zbuduj w zespole chęć do zmiany

Znajdź, razem ze swoim zespołem, odpowiedzi na pytania:

 

  • Po co my to robimy?
  • Co chcemy osiągnąć?
  • Co będzie na końcu tej drogi dla nas, jako pracowników?
  • Jak będzie wyglądało nasze życie w pracy?
  • Co nasza firma zyska jako całość?
  • Co stanie się z tymi, którzy nie będą potrzebni do wykonywania obecnej pracy? Jakie propozycje i scenariusze przyszłości w firmie na nich czekają?

Spraw, aby działanie Twojego zespołu było systemowo ukierunkowane na osiąganie konkretnych wskaźników

Docelowo działania Twojego zespołu na każdym poziomie powinny być zorientowane na osiąganie konkretnych wyników, dotyczących np.:

 

  • Bezpieczeństwa
  • Jakości
  • Terminowości dostaw
  • Niskich kosztów (SQDC).

Pokaż swoim pracownikom, jakie efekty mogą mieć ich działania, np.:

 

  • Niższe koszty produkcji przekładają się na warunki premiowe.
  • Terminowe dostawy wpływają na rytmiczność pracy.
  • Lepsza jakość produktów przekłada się na renomę firmy i pozytywne postrzeganie pracowników na zewnątrz.

Motywuj członków swojego zespołu

Odkryj, co motywuje osoby z Twojego zespołu.

 

Dowiedz się więcej o LEAN i już dziś skorzystaj z naszego szkolenia E-LEARNING! 

ZAPRASZAMY! 

Akademia Lean Kuźni Produktywności – Zaangażowany zespół – jak go zbudować?! Read More »

Let’s talk LEANish

Być może brzmi to dość pospolicie, jednak fakty są takie, że aby móc cokolwiek zmienić, musimy pracować z ludźmi, którzy posługują się podobnym językiem i rozumieją w czym rzecz i jaki jest cel.

Jak się porozumieć?

Lean Manufacturing jest drogą doskonalenia organizacji lub każdej innej dziedziny życia poprzez zaangażowanie uczestników tej organizacji lub tego życia. Aby można było to osiągnąć, konieczne jest zbudowanie świadomości i tak zwanego słownika pojęciowego uczestników procesu, uczestników organizacji, osób, z którymi żyjemy lub którymi się otaczamy. Skąd ta refleksja? W ostatnich dniach, podczas pracy z jednym ze stałych klientów, z wielką siłą uwypuklony został fakt wielkiej jakościowej zmiany w zrozumieniu działań na produkcji. Działań z perspektywy kierownika produkcji mającego doświadczenie w pracy z technikami Lean Manufacturing oraz w tej kulturze. Na początku współpracy z tą konkretną firmą, moim partnerem był kierownik produkcji – bardzo ambitny, ale ogólnikowo rozumiejący zasady odchudzonego zarządzania. Naturalnie przeprowadzałem szkolenia, prowadziłem wdrożenia technik takich jak TPM czy 5S w obszarach produkcyjnych i mogłem liczyć na pełne wsparcie. Jednak to aparat pojęciowy, słownik czy też podejście do utrzymania standardów były niewystarczające, aby samodzielnie zapewnić stabilizację wdrożonych rozwiązań. Po pewnym czasie, tj. około półtora roku na stanowisku kierownika produkcji w fabryce, nastąpiła zmiana na osobę bardzo zaangażowaną, próbującą rozwiązywać wszystkie problemy i bardzo przychylną do współpracy. Ale znowu nieposiadającą doświadczenia w pracy z technikami odchudzonego zarządzania, nie znającą z doświadczenia sposobu funkcjonowania Kultury Lean Manufacturing. Wykonaliśmy kolejny warsztat, a może nawet dwa, w obszarach produkcyjnych z zakresu 5S, TPM. Efekty były spektakularne, ale niestety krótkotrwałe. I znowu pojawił się ten sam zasadniczy problem – język, którym rozmawialiśmy. Podejście do utrzymania standardów, priorytet dziennych pilności i gaszenie pożarów wzięły górę nad konsekwentną i niezachwianą pracą w utrzymanie wypracowanych standardów. I ponownie pojawił się wątek częściowej degradacji wdrożonych norm, jednak już zaczęło to troszeczkę lepiej wyglądać z jednego dodatkowego względu. Zmienną tą było pojawienie się w firmie nowych osób, które wcześniej zdobyły doświadczenie i nabrały biegłości w pracy z technikami Lean Manufacturing. Nie było to jednak całkiem wystarczające, aby załatwić sprawę. Tutaj rola szefa zawsze jest kluczowa, ponieważ dla pracowników ważne jest to, co ważne jest dla ich przełożonego. I teraz dochodzimy do sedna sprawy. 

Wspólny język Lean

Ostatnie spotkanie z firmą zaskoczyło mnie o tyle, że na stanowisku szefa produkcji spotkałem kolegę, mógłbym rzec, po fachu. Z rozmowy i doświadczenia zawodowego wynika, że ma on wiedzę i zrozumienie poprzez lata pracy z technikami Lean Manufacturing. Refleksja przyszła samoistnie. Okazało się, że pewnych podstawowych definicji, sposobów działania, nie trzeba tłumaczyć – tylko po drugiej stronie znajduje się partner, który wie jak to działa, wie jakie są z tego korzyści, wie w czym to pomaga i wie w czym Lean Manufacturing może mu pomóc. Okazuje się, że zbudowanie świadomości, zbudowanie aparatu pojęciowego, zbudowanie zrozumienia tego, o czym rozmawiamy, co chcemy wdrażać, jest kluczowe dla sukcesu naszej zmiany. Dlatego też uważam, że każdą przygodę, z każdym nowym klientem, należy rozpocząć od stworzenia diagnozy sytuacji, gdzie jesteśmy, jaki mamy poziom wiedzy, jakie mamy oczekiwania i czy posługujemy się tym samym językiem. Jeśli oczekiwania są klarowne, to już jesteśmy na dobrej drodze. Ale niezbędnym warunkiem w kolejnym kroku jest zbudowanie właśnie wiedzy, aparatu pojęciowego, terminologii i zrozumienia funkcjonowania systemu odchudzonego zarządzania, jakim jest Lean Manufacturing. Tylko w sytuacji, kiedy mówiąc oględnie, mamy z kim rozmawiać, jest szansa na powodzenie. Dlatego tak ważne jest poświęcenie odpowiedniej ilości czasu na szkolenie, prezentacje przykładów, ćwiczenia, warsztaty, wizyty studyjne, benchmarki – po to, aby kluczowi pracownicy, na barkach których spoczywa odpowiedzialność za wdrożenie zmiany, stali się ludźmi Lean. Wtedy możliwe jest wszystko! Jedynie musi to być robione wspólnie, z jednolitym rozumieniem tego co chcemy osiągnąć i jakimi metodami chcemy to osiągnąć. 

Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Kuźnia Produktywności www.kuzniap.pl 

szkolenia wdrożenia konsultacje Lean Manufacturing 

Ireneusz Poznański

Let’s talk LEANish Read More »

7 strat – przestań tak myśleć!

STRATY

Dziś trochę o stratach. Wbrew pozorom nie będzie to smutny wpis. Powiedziałabym – wręcz przeciwnie 🙂 ale o tym na końcu.
 

No to od początku – jak wiemy, głównym i podstawowym aspektem wdrożenia Lean jest przede wszystkim eliminowanie strat, inaczej mówiąc marnotrawstw. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, no bo co to w ogóle są te nasze straty? Zacznijmy od tego, czy widzimy straty w naszym codziennym życiu? Nie! Przecież ja niczego nie marnuje! Na pewno? 

A sałatka po Świętach? Zmarszczony zapomniany banan?

No dobra, żywność się marnuje w każdym domu. 

A lampka świecąca w pokoju, bo ładnie wygląda? Światło niezgaszone w łazience, bo miałaś/eś tam przecież zaraz wrócić?

No dobra, ale energię to przecież nieduży koszt.

A kojarzysz pod supermarketem tego opla, który zajął dwa miejsca? Albo stojące w kącie pojemniki, które miałaś/eś znieść do piwnicy, ale jakoś stoją tak od zeszłej zimy?

No dobra, miejsce pod supermarketem mnie wkurza, racja, ale marnotrawstwa miejsca w domu? No proszę…. Znajdź mi dom, gdzie tego nie ma!

A zęby myjesz przy otwartym kranie? Zagotowane 5 litrów wody, aby ugotować 2 jajka?

No dobra, akurat taki garnek był pod ręką…

A ta godzina, która uciekła Ci w social mediach, które wniosły w Twoje życie… NIC? I czas, który spędzasz w korku?

Oj… masz rację, w tym czasie można byłoby tyle zrobić…

A pamiętasz tę kasę na super buty do wspinaczki w górach, które leżą w piwnicy, a w sumie to byłeś tylko raz na ściance, a potem zapał opadł? I tę gotówkę, którą wydałeś/aś w sklepie budowlanym na cudne meble ogrodowe, tylko… ogrodu nie masz. Miał być w nowym domu, ale nie ma…?

Ale… nie ma ale. Masz rację – kasy tracę najwięcej. To jest moja największa strata. 

 

Nie da się ukryć, że w naszym codziennym życiu pełno jest marnotrawstw. Ale nie ma się co martwić. Bo my je widzimy, a to już pierwszy krok do ich eliminacji i rozpoczęcia drogi oszczędzania. Martwić możemy się zacząć, jeśli ich nie dostrzegamy! Czy nie łatwiej wiedząc, że marnujemy kasę, zawziąć się i spisywać konkretną listę zakupów? Czy wiedząc, że mam łatwość zostawiania włączonego światła, nie łatwiej pilnować się, a nawet! Ponaklejać informację na włącznikach „Wyłącz mnie”? 🙂 Czy nie łatwiej jest zaplanować na sobotę przeniesienie wszystkich gratów do piwnicy? I czy nie prościej jest planować swój budżet domowy i czas wolny? Na pewno mając świadomość strat jest łatwiej. Świadomość może nawet spowoduje większe wyrzuty sumienia, jeśli tych marnotrawstw się nie pozbędziemy? 🙂

PRODUKCYJNE PODWÓRKO

Przenieśmy  w takim razie naszą świadomość strat na grunt produkcyjny i poszukajmy tych produkcyjnych strat. Pamiętamy z innych wpisów 7 start: Nadprodukcja, zapasy, Błędy jakościowe, zbędny ruch, zbędny transport, nadmierne przetwarzanie i oczekiwanie. Teoria za nami, to teraz praktyka. 

 

Kojarzysz Pana Zbyszka, który podczas przezbrojenia prasy idzie 6 razy do narzędziowni po odpowiedni sprzęt? Wykonuje podczas takiego jednego przejścia około 128 kroków. 

Tak, ale to konieczne. Przecież nie da rady wziąć wszystkiego na raz w ręce. Z resztą, cały dzień siedzi, to niech sobie pochodzi…

 

A pamiętasz te szare kartony po komponentach w rogu stanowiska? Są od 8 miesięcy tam, a komponenty już dawno zużyte, to co one tam robią?

Tak, wiem o nich, na pewno przydadzą nam się w przyszłym roku. 

 

To powiedz mi, czemu Twoi operatorzy stoją średnio 30 minut na zmianę i patrzą w telefon? 

Nie nie nie, to nie tak, akurat była awaria…

 

A skąd ta luka w procesie? 

Tu wszystko jest ok, zobacz na balans.

 

A czemu macie 4 flowracki zapakowane po brzegi komponentami. 

To wszystko potrzebne, na wypadek awarii, mamy bufor bezpieczeństwa. 

 

Zobacz na swój wskaźnik jakości, od 3 lat stoi w miejscu, nic nie poprawiamy. 

Oj tam, pokaż mi przykład fabryki, gdzie nie ma błędów jakościowych. 

WYMÓWKI A KONKRET

Właśnie, wiele jest wymówek. Niektóre bardziej przekonujące, niektóre mniej. Wszystkie mają za zadanie ukryć starty w naszych procesach. Nie bój się ich zauważyć i działać! Dlaczego? 


Popatrz. Jeśli Pan Zbyszek roi 128 kroków 6 razy na przezbrojenie, a przezbrojenie jest 2 razy na zmianę, wykonuje on 1536 kroków dziennie, czyli 7680 kroków tygodniowo. Jest to około 5 km. Średnia prędkość chodu to 4-5 km/godzinę. To znaczy, że tygodniowo zabieramy godzinę z potencjalnej produkcji, nie dlatego, że mamy przezbrojenie, ale dlatego, że tracimy go na pokonywanie dystansu. A gdyby tak dać Panu Zbyszkowi wózek, żeby mógł iść tylko raz? Albo zlokalizować potrzebny sprzęt do przezbrojenia w obszarze? Godzina tygodniowo – 54 godzin rocznie, a jeśli nasz czas taktu wynosi na przykład 60 sekund, to moglibyśmy wyprodukować 3240 produktów więcej i tyle więcej zarobić! 

A co z tymi kartonami? Zabieramy je i okazuje się, że mamy idealne miejsce, żeby wstawić małą maszynę, na przykład praskę, która zautomatyzuje nam proces i usprawni produkcję. Nie potrzebujemy 3 osób, bo może to wykonać jeden operator w tym samym czasie, a my mamy dwóch pracowników, którzy mogą produkować nowe wyroby! 

Oczekiwanie operatorów.. Awaria wiadomo, ale zobacz, średnio 30 minut na zmianę – przy trybie 3 zmianowym, tygodniowo tracimy 7,5 godziny – prawie całą zmianę poświęcamy na patrzenie w telefon a nie na konkretną pracę, dzięki której zarobimy! Rocznie to 405 godzin. Hm. Czy nie warto poświęcić nawet i 100 godzin rocznie na porządny TPM, ale awarie liczyć najwyżej w sekundach? 

Balanse to inna historia. Źle zbalansowane operacje powodują ogrom strat. Jeśli operacje między sobą mają duże różnice w czasie to znak, że trzeba przyjrzeć się procesowi. Może jedna taka różnica między 2 stanowiskami nie robi wielkiej różnicy, ale jeśli stanowisk na całej linii mamy 117, a samych linii 4? To to już robi dużą różnicę. Bo nagle okazuje się, że nie jedno stanowisko czeka na zakończenie operacji na stanowisku pierwszym, a pozostałe 116. 

Co do buforu bezpieczeństwa… tu historia z zaskakującym końcem. Standardowo bufor po brzegi, oczywiście wszystko potrzebne. Oczywiście liczymy bufory, zmniejszamy je, ale wciąż ich jest dużo. Nagle wchodzi system, który pokazuje konkretną wartość, ile trzeba czego wyprodukować łącznie z drukowaniem etykiet na każdą partię. Bufor zmniejsza się o 50%, a pracownicy drżą, że zaraz produkcja stanie. Ale produkcja idzie pełną parą. Buforu jest w sam raz 🙂 Terapia szokująca. Ale zastanów się, ile u Ciebie w fabryce jest miejsc, gdzie bufor bezpieczeństwa jest za duży przede wszystkim dlatego, że pracownicy boją się go zmniejszyć. Może warto zainwestować w system? 🙂

Błędy jakościowe… Wiem, że w każdym procesie błąd jakościowy występuje. Naszym zadaniem w tym przypadku jest ciągłe odnajdywanie tych problemów i ciągłe ich rozwiązywanie. To że osiągniemy dobry wskaźnik, ba, nawet jeśli osiągniemy cel, nie możemy staną w miejscu – działajmy dalej, bo każdy brak to nie dość, że dodatkowy koszt złomowania, to dodatkowy koszt ponownego wytworzenia wyrobu bądź naprawy, dodatkowy czas pracowników, energii itd.

NIE MYŚL O STRATACH, MYŚL O SZANSACH!

Kończąc ten wpis – nie smućcie się, że macie straty w procesach. To dobrze – dobrze, że je widzicie. Bo uwierzcie mi, że w każdym, nawet z pozoru idealnym procesie, straty są. Ważne, że je widzicie, bo to już daje ogromny potencjał, aby je wyeliminować. Nie myślcie, że macie 7 rodzajów strat w procesie. Pomyślcie, że macie 7 rodzajów możliwości na oszczędności! Bo jeśli mamy straty, to znaczy, że mamy szanse na ogromne zyski i gigantyczne oszczędności 🙂 Czy to nie naprawa radością?  Bądźcie zatem czujni i szukajcie koniecznie strat we wszystkich swoich procesach. A jeśli nie widzisz strat, to chętnie pomożemy Ci je dostrzec i zmienić je w oszczędności – kuzniap.pl

7 strat – przestań tak myśleć! Read More »

Akademia Lean Kuźni Produktywności – 5S – kilka konkretów i zaproszenie do e-learningu

Co to za „S”?

5S to jedno z podstawowych narzędzi Lean Manufacturing. Technika ta obejmuje pięć etapów, a jej celem jest zorganizowanie wydajnego miejsca pracy. Te etapy to kolejno:

  • sortowanie/selekcja, 
  • systematyka, 
  • sprzątanie,
  • standaryzacja,
  • samodyscyplina/samodoskonalenie

Zaraz przyjrzymy się z bliska każdemu z tych etapów. Najpierw jednak podzielę się pewnym spostrzeżeniem. Otóż wiele organizacji, z którymi miałem okazję współpracować, chce uporządkować stanowiska pracy na produkcji. Wdrożenie 5S staje się dla nich celem samym w sobie. Ale  czym tak naprawdę jest 5S? 5S służy zmianie kultury pracy. Zespół porządkuje obszar swojej pracy. Odpowiednio zorganizowane środowisko jest wygodniejsze dla pracownika, bardziej przewidywalne dla kierownika obszaru oraz przyczynia się do zwiększenia wydajności i innych wyników całej firmy.

1 „S”, czyli sortowanie

JEŚLI COŚ JEST ZBĘDNE - WYRZUĆ TO!

Co się dzieje na tym etapie?

 

Przed rozpoczęciem selekcji robimy zdjęcia obszaru PRZED wdrożeniem. Dokonujemy przeglądu rzeczy w otoczeniu. Wszystkie rzeczy, co do których użycia mamy wątpliwości, oznaczamy czerwonymi kartkami (tzw. red tagi). Następnie wpisujemy oznaczone sprzęty na tablicy zadań oraz robimy im zdjęcie wraz z kartką. Przystępujemy do przemieszczenia sprzętów, szczególnie tych niepotrzebnych do tzw. magazynku przejściowego 5S. Dzielimy obszar działań na strefy bliskiego, średniego zasięgu i dalekiego zasięgu. W strefie bliskiej – złotej – umieszczamy rzeczy potrzebne codziennie, np. śrubokręt, wkrętarkę, długopis, komputer, wiertło itp. Do strefy średniego zasięgu – srebrnej – trafiają rzeczy używane rzadziej, np. narzędzia pomiarowe, sprzęt do sprzątania itp., w zależności od specyfiki produkcji lub usługi. Odkładamy tam wszystko, z czego korzystamy co jakiś czas. W strefie dalekiego zasięgu – brązowej – umieszczamy rzeczy, z których korzystamy bardzo rzadko lub wspólnie z innymi stanowiskami. Umieszczamy tam też przedmioty przeznaczone do wyrzucenia lub przemieszczenia tam, gdzie są bardziej przydatne. 

 

Jakie jest znaczenie i efekty tego etapu? 

 

Pozbywamy się z bezpośredniego otoczenia stanowiska pracy wszystkiego, co zbędne i co nie było używane w ostatnim czasie.

2 „S”, czyli systematyka

ZAPEWNIJ, ABY KAŻDA RZECZ, KTÓREJ UŻYWASZ NA STANOWISKU PRACY, MIAŁA SWOJE MIEJSCE DO ODKŁADANIA I AY W NIM SIĘ ZNAJDOWAŁA, GDY NIE JEST UŻYWANA

Co się dzieje na tym etapie?

 

Ustawiamy sprzęty według naszej najlepszej wiedzy i potrzeb na przyszłość. Uwzględniamy przy tym ergonomię i wygodę dla pracownika. Roboczo oznaczamy i opisujemy nowe miejsca dla narzędzi i przedmiotów. Używamy do tego na przykład kartek post-it, taśmy malarskiej,  flamastrów, naklejek, kredy itp. 

 

Jakie jest znaczenie i efekty tego etapu? 

 

Systematyka tworzy nowy system w naszym środowisku pracy. Najlepiej jeśli tworzą go wspólnie wszyscy użytkowników danego obszaru. Mogą wówczas uzgodnić najlepszy sposób pracy i 

miejsca dla poszczególnych przedmiotów. Chodzi o to, aby każdy użytkownik mógł ocenić, czy nowe miejsce odkładania konkretnych narzędzi jest dla niego dogodne.

3 „S”, czyli sprzątanie

SPRZĄTAJ I SPRAWDZAJ DOKŁADNIE SWOJE MIEJSCE PRACY I NARZĘDZIA, KTÓRYMI SIĘ POSŁUGUJESZ

Co się dzieje na tym etapie?

 

Dokonujemy gruntownej inspekcji stanu naszych narzędzi, małych urządzeń i sprzętu pomocniczego, czyli stołów, krzeseł, podestów i wszystkiego, czego potrzebujemy do wykonania pracy. Gruntowne sprzątanie jest okazją do inspekcji, oceny wadliwości sprzętu, jego pęknięć, zerwań, drobnych uszkodzeń, które z czasem mogą się powiększać. Zwracamy uwagę na wszystko to, co może nam przeszkodzić w pracy albo z czasem spowodować powstanie dużego problemu. Wprowadzamy harmonogram i grafik sprzątania, który będzie dotyczył wszystkich pracowników. Sprzątanie docelowo powinno być rutynowe. Podczas akcji wdrożeniowej 5S w sprzątaniu bierze udział również przełożony. W ten sposób pokazując swoje zaangażowanie i szacunek dla zespołu. 

 

Jakie jest znaczenie i efekty tego etapu? 

 

Ten etap pozwala nam zidentyfikować usterki oraz ustalić sprzątanie jako czynność powtarzalną i angażującą wszystkich pracowników.

4 „S”, czyli standaryzacja wizualna

UTRZYMUJ PORZĄDEK I SCHLUDNOŚĆ W MIEJSCU PRACY

Co się dzieje na tym etapie?

 

Na etapie standaryzacji wykonujemy trwałe oznaczenia. Zaczynamy od podłóg. Wykonujemy na nich oznaczenia oddzielające strefy transportu, pracy, surowców, półproduktów i wyrobów gotowych. Ustalamy kod kolorystyczny, np. linia żółta to droga, linie czerwone wyznaczają miejsce dla rzeczy wadliwych, a linie zielone – dla wyrobów gotowych. Opisujemy szafki, kuwety, drzwi, kierunki przepływu, kąciki czystości, tablice cieni itp. Oznaczamy, do czego służą poszczególne elementy i narzędzia pracy. Wizualizujemy i udostępniamy grafiki sprzątania (kartka do podpisów wykonanych czynności lub tablica VM). Umieszczamy wizerunki pracowników na stanowiskach, które obsługują (za ich zgodą). Tworzą się zespoły wsparcia dla produkcji, złożone z pracowników działu technicznego, utrzymania ruchu oraz innych według potrzeb. Na końcu tego etapu pracownicy powinni potwierdzić, że zgadzają się z wypracowaną standaryzacją. Wówczas możemy wykonać zdjęcia, na których widać efekty wdrożenia. Różnica między stanem „PRZED” a „PO” jest wyraźna.

 

Jakie jest znaczenie i efekty tego etapu?

 

Chcemy, aby  nasze środowisko pracy do przemawiało do nas. Chodzi o to, aby każdy kto jeszcze nie wie, jak działa proces w tym miejscu, mógł się łatwo i szybko zorientować. Wizualne wskazówki powinny mu jasno podpowiadać, co i gdzie może, a czego nie może robić.

5 „S”, czyli samodyscyplina

UTRZYMUJ PORZĄDEK I STANDARDY NA STANOWISKU PRACY

Co się dzieje na tym etapie?

 

Przeprowadzamy audyt wdrożenia 5S przy użyciu specjalnego arkusza. Oceniamy poziom wdrożenia. Jeżeli obszar osiągnie kategorie wymagane przez pytania audytowe, to przyznajemy mu „Standard 5S”.  Od teraz jest on naszym punktem odniesienia przy wdrożeniach 5S w innych obszarach. Ustalamy harmonogram audytów. Za ich prowadzenie odpowiedzialni są koordynator procesu i kierownik obszaru. Ustalamy plan szkolenia audytorów. Obserwujemy i wzmacniamy zachowania zgodne z nowymi standardami pracy. Jeśli są konieczne dalsze zmiany w otoczeniu pracy, musi je formalnie zatwierdzić lider zespołu po konsultacjach ze swoimi pracownikami.

 

Jakie jest znaczenie i efekty tego etapu?

 

Piąte „S” jest kluczowe dla powodzenia całego wdrożenia. Pracownicy, którzy przyzwyczaili się do tego, jak było wcześniej, powoli zaczną dostrzegać różnice. Stopniowo wdrażamy kolejne obszary, pracujemy nad nawykami zespołu.

Dowiedz się więcej o LEAN i już dziś skorzystaj z naszego szkolenia E-LEARNING! 

ZAPRASZAMY! 

Akademia Lean Kuźni Produktywności – 5S – kilka konkretów i zaproszenie do e-learningu Read More »

Lean Manufacturing – na miękko czy na twardo?

Rano wrzucam jajka do gotowania. Stoję przed podjęciem trudnej decyzji… Na twardo czy na miękko? Jak dziś podejść do sprawy. Może zabrzmi to komicznie, ale podobnie mam z Lean’em – sama nie wiem, czy wolę ten “na miękko”, czy na “twardo”.

Zastanawiasz się, o co chodzi? Czytaj dalej! Już na samym początku tylko zaznaczę, że podział jest moim subiektywnym podziałem na podstawie moich doświadczeń 🙂

Różne oblicza Lean-u

No to o co chodzi, z tym miękkim Leanem i twardym Lean’em. 
Gdy zetknęłam się po raz pierwszy z narzędziami Lean Manufacturing, byłam przekonana, że trzeba po prostu je wziąć i wdrożyć. Idę na halę produkcyjną, analizuję sytuację, planuję, organizuję warsztaty i działam!  Tak było też na początku mojej kariery zawodowej, chociaż dodatkowo zasmakowałam się w szkoleniach dla pracowników. Po prostu lubiłam to robić. 
Wraz z rozwojem mojej kariery, a tym samym wraz z poznawaniem nowych firm produkcyjnych, przedsiębiorstw z różnego rodzaju gałęzi przemysłu, a co za tym idzie – z różnego rodzaju podejściem do Lean-u, zauważyłam, że Lean to nie tylko warsztaty. Co ciekawe – stanowisko specjalisty Lean, inżyniera Lean czy Managera Lean może się diametralnie różnić w 

zależności właśnie od firmy. Ba! Nawet w obrębie jednego przedsiębiorstwa mogą być dwa stanowiska dot. Lean-u, a mieć całkiem inny zakres obowiązków. Sama nawet spotkałam się z ofertą pracy, w której byłam przekonana, że będę działać jako Lean inżynier, typowo nakierowany na działanie, a okazało się, że głównie byłam odpowiedzialna za poprawną metodologię i szkolenia. To Ci niespodzianka 🙂 

Twardy i miękki Lean

Twardy, czyli techniczny. Związany, jak już wcześniej wspomniałam, z działaniem. Dotykający mocno procesów, zmieniający je i mający świadomy wpływ na poprawę wydajności. Opierający się na warsztatach i wdrożeniach. Gdzie narzędzia są drogą do dobrej zmiany – Kai Zen! Twardy Lean kojarzy mi się typowo ze stanowiskiem inżynierskim, gdzie jest również kontakt z maszyną, awarią i OEE. Twardy Lean jest dla mnie jednoznaczny z założeniem ciuchów roboczych, rękawiczek i wyjściem na halę i działaniem. Lean – oparty mocno w GEMBA, na warsztacie, blisko miejsca, gdzie mamy problem lub potencjał na zmianę.  Lean, który można zobaczyć, dotknąć i mieć poczucie dobrze WYKONANEJ roboty. Twardy Lean daje mi poczucie sprawczości i chęć do ciągłych zmian, szukania potencjału w każdej operacji i na każdym stanowisku!

A miękki Lean? Czym by były warsztaty i wdrożenia, gdyby nie było prawidłowo zbudowanej świadomości wszystkich pracowników? Odpowiedź jest jedna – niczym. Może brzmi to dramatycznie, a nawet i trochę komicznie, ale taka prawda. Jeśli pracownicy nie wiedzą, po co nam Lean, dlaczego chcemy go wdrażać, co to są narzędzia Lean, to żadne, nawet najlepiej zorganizowane warsztaty nie przyniosą oczekiwanego efektu. Miękki Lean to nic innego jak budowanie świadomości i kultury w przedsiębiorstwie. Kojarzy mi się ze szkoleniami, godzinami spędzonymi z ludźmi, aby wytłumaczyć ścieżki działania i tok rozumowania. Kojarzy mi się ze strażnikami metodologii i prawidłowych procedur, a nawet niekiedy i ze strażnikami odpowiednich dokumentów. Miękki Lean pamięta o harmonogramach, audytach i kartach pomocniczych. Miękki Lean tworzy nam, żyzną glebę, na której my możemy zadziałać warsztatami. 

Stawiam na...

Od razu przychodzi do głowy pytanie – na który Lean postawić, twardy czy miękki?
Hm… nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Każdy rodzaj Lean-u jest ważny. Jeden dopełnia drugi. Jeden bez drugiego nie ma racji bytu. Twardy Lean zmienia procesy, Miękki Lean zmienia kulturę. A obie te rzeczy są niezbędne do osiągnięcia sukcesu. To trochę jak budowa domu. Najpierw mamy projekt od architekta, który pokazuje nam, co zmienimy, co stworzymy, czemu dajemy tu ścianę, a nie tu, czemu używamy takiego materiału a nie innego, który uświadamia nam, jak będzie wyglądać nasz dom. Przychodzi geodeta, który mierzy teren, aby dom mógł stanąć bezpiecznie we właściwym miejscu – to właśnie miękki Lean, który przygotowuje nas pod “budowę”. Następnie wchodzą budowlańcy, wraz z upływem tygodni, powstają ściany, dach, drzwi i okna, aż w końcu zostaje nam tylko wybrać kolor zasłon – to nasze warsztaty, działanie – to twardy Lean 🙂 

Czy zbudujemy dom bez projektu i geodety… Pewnie dalibyśmy radę, pytanie tylko, czy jakakolwiek ściana byłaby równa, a wielkości zachowane? Nie mówiąc już o fundamentach… a czy projekt i pomiary miałyby sens, jeśli i tak dom nie powstanie? Nie. Tak samo jak miękki Lean nie jest potrzebny bez działania, a twardy Lean bez świadomości. 

Który wolisz?

Zapytacie, który wolę? Jajko na miękko, czy na twardo? 🙂

No tak, nie ma co wybierać między jednym a drugim, bo oba muszą zaistnieć, aby z sukcesem konkurować na rynku, poprawiać, jakość, wydajność, skracać czas cyklu i zmniejszać koszt produkcji. Ale może któryś z nich jest bliższy Twojemu sercu?


Ja wybieram Lean techniczny, twardy. Może dlatego, że zawsze byłam człowiekiem czynu? 🙂 Uwielbiam być z ludźmi na hali i zmieniać stanowiska, balansować operację, przesuwać regały, symulować nowy układ czynności i czuć ten dreszcz niepewności, czy po naszych zmianach produkcja ruszy kolejnego dnia 😀 Czuję, że tam jest moje miejsce! Mam poczucie, że mogę coś zmienić, mam tę moc i sprawczość. Choć nie ukrywam, że prowadzenie szkoleń i pokazywanie ścieżki Lean’owej innym ludziom jest równie ekscytujące. No dobra – wybieram Lean techniczny ze szkoleniami 🙂

A Ty? Który Lean wolisz? 
Niezależnie, który Lean chcesz zasmakować – zapraszamy do kuzniap.pl! Tu na pewno zaspokoisz swój głód wiedzy! 🙂

 

Lean Manufacturing – na miękko czy na twardo? Read More »

Tata, tata – czyli Visual Management oczami dziecka

Tata, tata!

– Tata, tata!

 

Usłyszałem i zatrzymałem się jak w ryty wychodząc zza regału w supermarkecie. Tuż za rogiem tego regału stał wózek zakupowy a na wózku tym, w miejscu do tego przeznaczonym, siedziało mniej więcej dwuletnie dziecko. Popatrzyła na mnie i znowu krzyknęło:

– Tata, tata!

Usłyszałem ponownie. Przebiegała mi już przez głowę myśl – „ale o co chodzi…” … i ku wielkiej uldze usłyszałem ciąg dalszy wypowiedzi …

– Mama, mama, baba, baba” –  i znowu „tata, tata, mama, mama, baba, baba.”

 

Ufff, odetchnąłem z ulgą 😉, bo nigdy nie wiadomo jak daleko ta groteskowa sytuacja mogłaby nas zaprowadzić…

Naturalnie, nawet przez ułamek sekundy nie miałem wątpliwości, że jestem ofiarą jakiejś pomyłki. Zacząłem się jednak zastanawiać nad tym: dlaczego dziecko, widząc obcego faceta, który grubsza (niestety z grubsza 😉) mógł przypominać mu tatę, zaczęło głośno krzyczeć „tata, tata”? A w chwilę potem wyrzucić z siebie kolejne, podobne, spokrewnione sformułowania z jednej beczki takie jak: „mama, mama” i  „baba, baba”?

Po chwili, mniej lub bardziej zawiłych, procesów myślowych MIAŁEM TO – czyli odpowiedź. Zgodnie z zasadą, że lekarz wszędzie widzi chorobę, polityk – interes, na którym może zbić kapitał, a egzorcysta – opętanie, wiedziałem. Ja jako tzw. Leanowiec wiedziałem i jasnym stało się dla mnie, że dziecko po prostu reagowało na to, co widzi. To było VM – zarządzanie wizualne – Visual Management 😃 Dziecko, patrząc, odbiera postać mniej więcej zbliżoną do taty. Krzyczy więc „tata”, a że słowa „tata, tata” zwykle są połączone z „mama, mama, baba, baba” –  co zapewne oznacza wzywanie kogoś, kto mógłby mu poświęcić zainteresowanie – to zostałem uświadczony ot całym pakietem za jednym razem. Bez refleksji, z wielkim oddaniem i szczerością.

Okrzyk vs. wizualizacja TPM

Ta trochę zabawna sytuacja z jakiegoś powodu wróciła mi do głowy, gdy byłem u jednego z klientów. Prowadziłem warsztat VSM – Mapowanie Strumienia Wartości.

 

Tam, jednym z wniosków, po analizie mapy stanu obecnego i omówieniu spostrzeżeń, które blokują płynność przepływu nasunął się pomysł, aby poprawić wizualizację informacji dotyczących stanu wykonania czynności TPM na maszynach oraz poprawić standard wizualizacji instrukcji roboczych. Chodziło o to, aby na każdym stanowisku były dostępne one od ręki, bez konieczności ich wyszukiwania w segregatorze.

 

Pytanie: Co ma wspólnego okrzyk „tata, tata” z wizualizacją TPM lub wizualizacją Kart Pracy Standaryzowanej?

 

Chodzi o to, że to co obserwujemy – bez względu na nasz wiek – wyzwala w nas pewne formy zachowania. Tak jak dziecko, widząc postać gabarytowo zbliżoną do taty, krzyczy „tata, tata”, tak samo operator, widząc instrukcję opisującą prawidłowo wykonaną pracę, będzie bardziej skłonny krzyknąć „tak, tak, tak mam to robić”.

 

Jak wiemy funkcją skutecznego zarządzania jest nie tworzenie barier, ale ich usuwanie. Tak więc w przypadku zapewnienia wykonywania czynności prewencyjnych na maszynach i urządzeniach, prostych zadań, których celem jest eliminacja przyczyn powstawania przestojów awarii, błędów, ważne jest, aby można było szybko reagować na to czy te czynności zostały wykonane w czasie czy też nie. Innymi słowy dla TPM zarządzanie wizualne to „sól tej ziemi”.

Sygnał

Lider, pracownik, manager obserwujący stanowisko pracy, a także operator wykonujący na nim codzienne rutynowe czynności, powinien dostać jasny sygnał z otaczającej go przestrzeni. Sygnał mówący np.,  że jeszcze trzeba wykonać czynności konserwująco czyszczące, czynności związane z monitorowaniem, ustawienia maszyn i jego kluczowych modułów, czynności związane z utrzymaniem w dobrym stanie technicznym lub inne.

 

Ten sygnał musi być wyraźny, musi być wyzwalaczem działania (okrzyku o funkcji „tata, tata”). Operator nie powinien się zastanawiać, czy ma to zrobić, czy też nie. Nie powinien żywić nadziei, że być może przełożony nie zapyta, i nikt nie 

sprawdzi w segregatorze, i w sumie to nawet dobrze bo i tak nie było czasu bo gonią mnie terminy. Tego typu myślenie nie powinno mieć miejsca. Tego typu myślenie nie powinno być prowokowane przez brak w przestrzeni sygnałów wizualnych wskazujących, co trzeba zrobić i kiedy. Sygnały, wyzwalacze działania powinny być i to w formie utrudniającej obojętne obok nich przejście.

 

Takimi sygnałami są np. tablice TPM, arkusze kontrolne TPM, z miejscami na wykonanie parafek podpisów. Takimi sygnałami są wskaźniki magnetyczne: czerwone, zielone – pokazujące status wykonania. Takimi sygnałami są wezwania systemu CMMS nakazujące odhaczenie czynności, naturalnie poprzedzone faktycznym ich wykonaniem.

Sól ziemi Lean Manufacturing

Tak więc  – czy to dziecko krzyczy „tata, tata” widząc kogoś podobnego do taty. Czy też operator, przełożony, pracownik widzi standard w jakim ma wykonać swoje zadanie.

Zawsze mówimy o tym samym elemencie. Mówimy o zarządzaniu wizualnym – Visual Management. Mówimy o wpływaniu na środowisko wizualnymi sygnałami informacyjnymi.  Mówimy o przekładaniu tego, co oczy widzą – na to co głowa myśli, ręce robią i usta mówią.

 

Tak więc pamiętajcie, Drodzy Państwo, pamiętajmy Drodzy Przyjaciele, Wszyscy – zarządzanie wizualne jest solą ziemi Lean Manufacturing. I tak powinniśmy je traktować. Tutaj nie ma drogi na skróty.

A jeśli już trafi Wam się podobna sytuacja. W sklepie lub innym niespodziewanym miejscu. Przypomnijcie sobie ten artykuł i bądźcie spokojni. Być może niekoniecznie o Was chodzi. Chyba, że macie pewność i to akurat Wasze dziecko 😊 To wtedy należy się po prostu z maluchem mocno przytulić 😉

 

Życzę miłego dnia i zapraszam do Kuźnia Produktywności na stronę ww.kuzniap.pl

Ireneusz Poznański

 

Tata, tata – czyli Visual Management oczami dziecka Read More »

Czy w każdej firmie można wdrożyć LEAN ?

Zapowiada się dobrze

Kolejna wizyta u potencjalnego klienta. Wszystko zapowiada się dobrze: jest atmosfera i jest zainteresowanie. Możemy nawzajem sobie coś zaoferować: ja ustawienie produkcji i oszczędności, klient projekt wdrożeniowy w komfortowej lokalizacji i możliwość realizacji naprawdę dużej zmiany na plus. Spotkanie w nowej siedzibie klienta jest bardzo obiecujące. Rozmawiamy o tym co możemy dla siebie zrobić. Opowiadam o metodzie zarządzania Lean Manufacturing, przykładach wdrożeniowych 5S, Kanban, TPM, itp. O tym co udało się uzyskać u innych klientów. Klient opowiada o swoich potrzebach, jakie ma problemy, co chce z nimi zrobić, jakiej pomocy oczekuje, ile mamy na to czasu. Wszystko wygląda dobrze. A już za chwilę ruszamy do starej siedziby, zobaczyć jak wygląda produkcja. Po podróży trwającej kilkanaście minut rozpoczynamy zwiedzanie hali produkcyjnej. I tutaj po raz kolejny doświadczam „de javu”.

Jest szansa!

Oglądamy warsztat produkcyjny. Widać, był budowany latami, solidne „sprawdzone w boju” maszyny, doświadczeni pracownicy pracujący tutaj od kilku dekad, produkcja furczy, wszystko działa, ale widać – coś jest nie tak…

Standardy pracy w rozumieniu warunków 5S, opisu kart pracy standaryzowanej i balansowania nie istnieją. Cała firma opiera się na zaangażowaniu właściciela i kilku kluczowych pracowników, którzy ciągną, mówiąc kolokwialnie, cały ten biznes do przodu.  I jest tutaj naprawdę potężny potencjał zmiany! Można wyciągnąć z tej organizacji lekko 20-25% więcej wydajności. Trzeba to wszystko zmierzyć, zaangażować ludzi i rozpocząć od podstaw Domu Toyoty. Trzeba przebudować przestrzeń i troszkę zainwestować, aby dużo wyjąć, ale pytanie, czy to się uda ?

Jest szansa.  Jest szansa ponieważ pierwszy warunek wdrożenia, jakim jest zainteresowanie i zaangażowanie właściciela, wydaje się, że mamy za sobą. Firma rodzinna, trzecie pokolenie właścicieli przeciera się na stanowiskach zarządczych po długiej pracy bezpośrednio na linii. Tam na warsztacie, gdzie jest głośno, duszno i zawsze pilnie trzeba zrobić swoją pracę. 

Pytanie więc, czy Lean Manufacturing w takiej firmie w ogóle jest potrzebny? Przecież dają radę! Od naprawdę dość długiego czasu produkują, mają zlecenia, obsługują klientów i dobudowują co chwilę nowe kawałki hali produkcyjnej. Tworzą coś na kształt rozbudowywanej wiecznie stacji kosmicznej 😉 powiększanej co rusz o nowe moduły.

 

I zapewne mogliby tak trwać przez jeszcze jakiś czas, realizując intratne kontrakty dla jeszcze większych lub znacząco większych klientów. Jednak jeśli chcą naprawdę sięgnąć po 100% swoich możliwości, jeśli chcą zatrzymać wiedzę plemienną o tym, jak wykonuję się konkretną pracę, jeśli chcą nie cofać się stojąc w miejscu, muszą podjąć decyzję. Ruszamy do przodu z kopyta i 

przeskakujemy do XXI wieku, czy powolutku robimy swoje tak jak dotychczas i czekamy, aż konkurencja automatyzacją i robotyzacją wyproszą nas z rynku?


I tutaj mamy spełniony kolejny warunek: innowacyjne myślenie. Tak, jest ono jak najbardziej obecne.  Nowe rozwiązania są tworzone w sposób niezależny. Istnieje oprogramowanie stworzone samodzielnie przez właściciela firmy i jego zespół. Nowe urządzenia są sukcesywnie dodawane. Jednak niestety standardy warunków pracy, poziomowania planowania produkcji, balansowania jej i opisywania procesów nadal tkwią w przeszłości. Jest jednak to magiczne coś – jest CHĘĆ i jest wola podjęcia ryzyka. Oceniam więc: jest szansa!

Czy w każdej firmie można wdrożyć LEAN?

I teraz najtrudniejsze. Mamy produkty, mamy firmę, która ma markę, która ma klientów, ale ma też naprawdę archaiczne standardy pracy. Trzeba to wszystko przenieść do XXI wieku, z użyciem klasycznych metod zarządzania LEAN, nowych technologii informatycznych i automatyzacji.

To gdzie jest problem? Dlaczego może być to trudne? Odpowiedź jest następująca: trzeba zaangażować pracowników w proces tej zmiany! 
Tylko oni, kluczowi zawodnicy, fachowcy znający się na tej pracy od długich lat, będą w stanie pozwolić na wprowadzenie zmiany. Jeśli nie zdobędziemy ich zaufania i nie pozwolimy im realizować się w procesie doskonalenia, nic z ambitnych planów doskonalenia wydajności i standardów pracy nie wyjdzie. Tylko z nimi, tylko z tym zaangażowanym zespołem, który musimy stworzyć na nowo, przeformatować, przebudować na nowo jesteśmy w stanie dokonać „tygrysiego skoku”. 

Te warunki są najważniejsze –
czas działać!

Więc, czy w każdej firmie można wdrożyć LEAN? Tak!
W KAŻDEJ, KTÓRA tego CHCE 😊 💪

Zapraszam do polubienia posta z blogiem oraz wizyty na stronie www.kuzniap.pl. Zapytaj o szkolenia i wdrożenia LEAN  – odpowiemy 🤩.

Ireneusz Poznański

Czy w każdej firmie można wdrożyć LEAN ? Read More »

Akademia Lean Kuźni Produktywności – Dlaczego nie warto nie interesować się Lean Manufacturing?

Dlaczego warto zainteresować się Lean Manufacturing

Pracowałem z firmą, w której wypracowana oszczędność na jednym procesie produkcyjnym wynosiła stabilne 3 sekundy na wytwarzanej jednej sztuce wyrobu. Niby niewiele, jednak zmiana ta, praktycznie niezauważalna dla operatorów, generowała zyski rzędu 1 000 000 zł rocznie. Małe kroki i efekt skali, konsekwencja i angażowanie pracowników. Tym zajmuje się Lean Manufacturing. Tworzenie kultury ciągłego doskonalenia służy ludziom oraz finansom firmy. Tylko zaangażowany zespół, czyli taki, który ufa swojemu pracodawcy (a na to zaufanie trzeba naprawdę pracować), może i osiąga konkretne wyniki finansowe oraz dobre warunki pracy. Znam firmy, w których systemy sugestii pracowniczych Kaizen przynoszą dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych oszczędności rocznie.  Każdy pracownik, który chce się angażować w rozwój i doskonalenie swojej pracy, może to zrobić, np. wrzucając opis pomysłu do specjalnej skrzynki. To wszystko naprawdę się dzieje. Nie kosztem pracowników, którzy zwykle partycypują w oszczędnościach. Są świadkowie 🙂 A gdyby tak skrócić czas przetwarzania np. z 8,5 do 3,5 miesiąca? Takie korzyści udało się wdrożyć dzięki Value Stream Mapping, czyli mapowaniu procesów produkcyjnych i idącymi za nim wdrożeniami.

 

Inny przykład. Czy czyste i schludne miejsce pracy ma znaczenie ? A gdybym powiedział Państwu, że prawidłowo wdrożona standaryzacja środowiska pracy może przynieść od 10 do 30% wydajności na danym procesie? Tak, mówię o 5S. Jednej z podstawowych technik Lean Manufacturing polegającej na systemowym utrzymaniu porządku w miejscu pracy. A gdybym powiedział, że dobrze wdrożona standaryzacja procesu produkcyjnego może przynieść  30% wydajności na danym procesie? Tak, jest to możliwe dzięki balansowaniu produkcji i kartach pracy standaryzowanej. Istnieją też organizacje, które poprawiły swoją produktywność o co najmniej 20%. Udało się to dzięki konsekwentnemu wdrożeniu systemu utrzymania w ruchu parku maszynowego (tzw. TPM – Total Productive Maintance). Redukując awarie i nieplanowane przestoje maszyn, poprawiły swoją wydajność i zyski. Magazyn zaczął wołać „Przestańcie! – nie mamy gdzie trzymać wyrobów gotowych, a ciężarówka klienta jeszcze do nas nie dotarła” ;). W firmach tych poprawiły się warunki pracy i wzrosło zaangażowanie ludzi. Dzięki wdrożeniu TPM firmy zaczęły koncentrować swoich najlepszych pracowników na doskonaleniu obsługi maszyn zamiast na naprawie i gaszeniu pożarów. Kolejne narzędzie Lean – SMED (ang. Single Minute Exchange of Die) umożliwiło zaoszczędzić czas procesu podczas przezbrajania maszyn. Nierzadko mamy do czynienia z oszczędnościami czasu z 4 godzin do 20 minut.

 

Technik Lean Manufacturing jest dużo więcej niż te, o których powiedziałem. Niektóre z nich dają konkretne oszczędności finansowe i poprawę warunków pracy. Inne wpływają na świadomość zespołu i małymi krokami prowadzą do eksplozji zaangażowania.

Skąd wziął się Lean Manufacturing

Na początku lat 20’ XX wieku Henry Ford wprowadził do swojej fabryki samochodów standaryzację pracy i produkcję seryjną. Operatorzy przestali chodzić dookoła produkowanego samochodu, wykonując na nim wszelkie czynności produkcyjne. Zamiast tego pojazd przesuwał się po linii produkcyjnej i na każdym jego etapie wykwalifikowani pracownicy wykonywali konkretne czynności takie jak na przykład montaż kół, montaż szyb, montaż kierownicy, montaż hamulców i tak dalej. Każdy z tych pracowników posiadał kwalifikacje do wykonania pracy na swoim stanowisku jednak wielu z nich posiadało także kwalifikacje do wykonywania pracy na innych niż swoje stanowiskach. Taki zabieg sprawił, że elastycznie wykwalifikowany zespół był w stanie bardzo szybko reagować na zmiany. Tak skonstruowana linia produkcyjna była kilkukrotnie bardziej wydajna w ilości wykonywanych samochodów oraz czasu poświęconego na ich produkcję od klasycznych warsztatów produkcyjnych. Poprzez eliminację zbędnego przemieszczenia się operatorów po materiał zaoszczędzono znaczącą ilość czasu. Poprzez standaryzację pracy na stanowiskach uzyskano znaczącą poprawę jakości i wydajności.

 

Sama kultura Lean Manufacturing wywodzi się przede wszystkim z systemu produkcyjnego w innej firmie motoryzacyjnej, Toyocie. Ze względu na te korzenie często w naszym kursie będą się pojawiały japońskie określenia. Podstawą systemu Toyota Production System jest ciągłe doskonalenie – czyli Kaizen.

Jakie są cele i podstawowe zasady Lean Manufacturing

Podstawowa zasada Lean Manufacturing mówi o konieczności identyfikacji i eliminacji marnotrawstwa (jap. MUDA). Przez marnotrawstwo rozumiemy wszystko to, co robimy, a za co nie płaci nam nasz klient. Każdy dodatkowy transport, ruch, naprawa czy zapas są MUDA, czyli marnotrawstwem. Cele wdrożenia Lean to poprawa konkurencyjności naszej organizacji na rynku dzięki większej wydajności oraz pełnemu zaangażowaniu pracowników w osiąganie firmowych celów. Zarządzania przedsiębiorstwem według zasad Lean ma sprawić, abyśmy pracowali mądrzej, ale i lżej. Abyśmy realizowali potrzeby naszego klienta w najlepszy znany nam sposób, dokładnie, dobrze jakościowo, na czas i bezpiecznie dla naszego zespołu.

Zapamiętaj! Lean Manufacturing to sposób myślenia, który jest tylko wspierany przez konkretne techniki zarządzania. Lean Manufacturing to przede wszystkim kultura pracy, a nie tylko sposób technicznego zarządzania tą pracę. Lean Manufacturing to także niekończąca się przygoda. To podróż, która raz rozpoczęta – trwa.

Eliminacja marnotrawstwa (MUDA)

Czy pamiętasz pierwsze japońskie słowo, które pojawiło się w tym kursie? To MUDA. Oznacza ono marnotrawstwo. Jest to kluczowe wyraz rozpoznawalny w przedsiębiorstwach optymalizujących swoje procesy przy użyciu Lean Manufacturing. Mianem MUDA określane są wszystkie tzw. czerwone procesy. Owe „czerwone procesy” to wszystkie te czynności, które wykonujemy, przetwarzając surowiec w produkt, a które nie są niezbędne. Jeśli pracownik A odkłada większy zapas półproduktów niż kolejny w procesie pracownik B jest w stanie przetworzyć, mamy do czynienia z marnotrawstwem.  W opozycji do procesów czerwonych występują również procesy zielone, czyli te, które przynoszą wartość dodaną do przetwarzanego surowca. Za procesy zielone dostajemy zapłatę od klienta. To jest to, co powinno być zrobione. Może to być np. obróbka metalu, montaż podzespołu lub jeśli prowadzimy biuro rachunkowe – rozlicznie faktury.

W metodologii LEAN mamy 7 podstawowych marnotrawstw. Są to:

 

  • nadprodukcja,
  • zapasy,
  • zbędny ruch,
  • zbędny transport,
  • nadmierne przetwarzanie,
  • oczekiwanie
  • błędy jakościowe.

Istnieją też różne praktyczne wariacje na ten temat, które wyróżniają 8, 9 i więcej MUDA. O tym jednak dowiemy się przy okazji innych artykułów 🙂 

Dostrzegaj MUDA - cztery zasady Lean

Podstawowe zasady Lean Manufacturing uczą nas abyśmy przede wszystkim „nauczyli się dostrzegać MUDA” w naszym środowisku.

Idź tam, gdzie powstaje problem
Pierwsza zasada Lean mówi: jeżeli słyszysz lub dowiedziałeś się, że w miejscu produkcji/wytwarzania produktu lub usługi jest problem, to wstań i idź do niego. Idź do GEMBA, czyli do miejsca, gdzie powstaje produkt lub usługa, za którą płaci klient. Nie polegaj na relacjach. Dotrzyj do źródła, zobacz, poczuj, dotknij (o ile jest to bezpieczne).


Obserwuj
Druga zasada LEAN mówi:  obserwuj maszyny, materiały, metody pracy, ludzi, sposób zarządzania. Obserwuj wszystko, co znajduje się w środowisku powstawania produktu (GEMBA). Zdobądź jak najlepszy obraz sytuacji. Jeśli możesz, doświadcz tej pracy.


Szukaj marnotrawstwa
Trzecia zasada LEAN mówi:  szukaj marnotrawstwa (MUDA). Znajdź jego przejawy. Określ, po czym poznajesz, że to marnotrawstwo występuje i jakie są jego przejawy. Znajdź też jego przyczyny. Zadawaj pytania – dlaczego? Przyczyn szukaj w procesie. 


Znajdź sposoby poprawy sytuacji
Czwarta zasada LEAN mówi: Znajdź możliwe sposoby poprawienia tej sytuacji. Zastosuj techniki ciągłego doskonalenia czyli Lean Manufacturing. Użyj Kaizen lub innej metody, która doprowadzi do wyeliminowania przyczyn, a nie objawów problemu.

Dowiedz się więcej o LEAN i już dziś skorzystaj z naszego szkolenia E-LEARNING! 

ZAPRASZAMY! 

Akademia Lean Kuźni Produktywności – Dlaczego nie warto nie interesować się Lean Manufacturing? Read More »

Wiosna, wiosna, wiosna ach to … już czas na 5S w ogrodzie !

Słońce

W końcu jest. Piękne, mocne, chwilami nawet bolesne promienie słońca wdzierają się przez zamknięte powieki. Wygląda to naprawdę bajecznie i pomimo tego, że oczy bolą to nawet słowem nikt nie piśnie, że słońca jest za dużo.

 

Bo nie jest.

 

Zbyt długo czekaliśmy na lepszą pogodę, na to żeby chmur było mniej i żeby jasne promienie słoneczne docierały do naszych oczu, aby teraz mówić, że jest źle. Po prostu cieszymy się wiosną.

Wiosenne Porządki

Nawet jeśli przydarzy się jakieś małe załamanie pogody i temperatura z 11 stopni spadnie do 4, to i tak wiosna już przyszła. Widzimy prace porządkowe w ogrodach, myte okna, widzimy ludzi w lżejszych kurtkach, lżejszych czapkach. Ludzi spacerujących i jeżdżących na rowerach. Naprawdę wszystko się zaczęło. Jest dobrze i nawet lekka śnieżyca, która przypadkiem może gdzieś się – przez zapomnienie – pojawić, nie jest w stanie zatrzymać nas przed rozpoczęciem oczekiwanych i nieuchronnych Wiosennych Porządków.

5S RTG, czyli „Red Tag Garden”

5S w ogrodzie. Jak do tego podejść? Niby nic, może banał, a może jednak warto sobie powiedzieć, jak podejść do sprawy zgonie ze sztuką Lean Manufacturing.

 

Zaczynamy. Punkt pierwszy – nim rozpoczniesz porządki w ogrodzie ubierz się ciepło, załóż czapkę, weź herbatę – gorącą koniecznie – i przejdź się po swoim ogrodzie, działce czy cokolwiek tam masz w swoim otoczeniu. Przejdź się i zobacz, co jest do zrobienia. Nie zaczynaj pracy z wszystkim i nad wszystkim na raz. Najpierw zaplanuj, co będziesz robił(a). Ustal ze swoją drugą połową  (jeśli masz), lub ze swoim alter ego (to na pewno masz 😉), jaki rezultat będzie dla Was zadowalający, jaki jest Twój plan, jakie są Twoje potrzeby, możliwości i oczekiwania. Zrób RTG – czyli Akcję 5S Czerwona Kartka – w swoim ogrodzie. Zrób ją po to, aby poprzedzić ewentualne działania dobrą analizą, co ma być wykonane.

1,2,3 S od góry

Sprawdź od samej góry. Nie zapomnij o tym, żeby zobaczyć co jest na górze, nad głowami. Jakie drzewa należy przyciąć, które drzewa należy wyciąć i jakich napraw należy dokonać na swoim domu i innych zabudowaniach. Przyjrzyj się ścianom, płotom, żywopłotom. Popatrz na linie drzew, linie krzewów. Zobacz, co tam jest do wyczyszczenia. Najlepiej byłoby zacząć „ogarniać”, kolokwialnie mówiąc, całą tę kuwetę od góry. Planuj tak, aby bałagan, który spadnie, spadł na dół, zanim zaczniesz sprzątać.

Czas na środek - poziom „0”

 

Następnie przejdź się dookoła posesji i zobacz, co mamy na ziemi. Gdzie mamy resztki trawy, z której już nic nie będzie. Gdzie mamy jakieś opady z drzew, gałęzie, rozkopane przez zwierzęta, ziemne ubytki w powierzchni czy śmieci po zimie. Może jest jakieś zleżałe drewno i inne tego typu rzeczy. Zastanów się, co gdzie przełożyć, co posprzątać, co naprawić, a czego się pozbyć!

 

I teraz bardzo ważna rzecz. Czasami po prostu lepiej nie mieć skrupułów. Jeżeli czegoś nie używasz, jeżeli czegoś przez cały zeszły rok nie zastosowałeś w swoim życiu, jeśli coś nie poprawiło Ci jakości życia a jest gratem, który leży i przeszkadza, to po prostu pozbądź się tego. To jest bardzo dobry moment. I nie żałuj, bo epoka „przydasi” już dawno minęła. Oddaj to komuś, kto będzie potrzebował tego czegoś, wystaw do odebrania przez śmieciarkę, sprzedaj jak się da lub wyrzuć, jeśli się nie da. Prosta zasada 1-2-3 S mówi: Pozbądź się gratów, a to co zostanie, ma być sprawne, czyste i użyteczne. 

 

Jeśli trzeba, to spisz swój plan działania na tę wiosnę. Miej zgrubny plan na kartce notatnika, kalendarza lub w innym miejscu. Napisz, co ma być zrobione i mniej więcej kiedy, a co się nie uda, żeby się nie frustrować i mieć frajdę z tego, co się dzieje. Możesz nawet wykreślać wykonane zadania  – to daje POWER i satysfakcję 😊.

A na końcu, po wszystkim, spal tę listę w przydomowym ognisku lub grillu. 🔥🔥🔥 😆😆

4 S – zrób ŁADNIE to, co zaplanowane

 

Krok drugi – rozłóż pracę, którą masz do wykonania w czasie. Zaplanuj, które czynności można wykonać spokojnie po południu w miarę dopisującej pogody, np. grabienie, układanie rzeczy itd., które można wykonać wieczorem po pracy, które można wykonać w sobotę, a które mogą zaczekać. Nie rób wszystkiego na raz. Jest też tak, że cykl sadzenia, przycinania i pielęgnacji roślin wymusza pewne działania – uwzględnij to, zanim rozpoczniesz zabawę z 5S w swoim ogrodzie.

5S – audyt sąsiedzko-koleżeński

Krok trzeci – kiedy już wszystkie powyższe 1-2-3-4 S masz wykonane: jest pięknie, ślicznie i porządnie, i w ogóle jest WOW, przychodzi czas na majówkę i grill.

 

I niech to będzie ten moment, kiedy możemy się pochwalić przed swoją rodziną, samym sobą i swoimi znajomymi tym, jak jest fajnie. Jak jest ładnie, jak jest przyjemnie w naszym ogrodzie. Niech nasi goście będą ludźmi, którzy „odbiorą” naszą pracę. Coś na kształt audytu, ale bez stresu i zawsze z TYLKO dobrym wynikiem.

 

I niech nam to służy 😊 Bo pamiętajcie: rzeczy są po to, aby nas cieszyły, nie są po to, abyśmy się umęczali pracą nad nimi. Taki „audyt 5S w ogrodzie” będzie największą przyjemnością i tego Wam życzę. Wielu takich audytów w ogrodzie w dobrym towarzystwie, przy grillu, ognisku, gitarze i do późnej nocy.

 

KuźniaP poleca się nie tylko na grille, ale również na audyty 5S raz wdrożenia 🙂

Wiosna, wiosna, wiosna ach to … już czas na 5S w ogrodzie ! Read More »

Czy LEAN się opłaca?

To pytanie zawsze nie dawało mi spokoju. Czy rzeczywiście przedsiębiorcom, dużym fabrykom opłaca się wdrażać Lean? Czy nie wystarczy skupienie się na produktywności i  efektywności, skupienie na dobrej jakości nie wystarczy, czy od razu trzeba iść w ten Lean? Spróbujmy to przedyskutować.

Najpierw KOSZT

No bo tak – jeżeli chcemy wdrożyć Lean do fabryki, musimy zazwyczaj zatrudnić kogoś. Często powstają dodatkowe działy lean-owe, nierzadko zatrudniamy konsultanta Lean, kogoś, kto jest specjalistą, jeżeli chodzi o narzędzia lean-owe, kto nam pomoże zacząć. KOSZT. Pewnie będziemy musieli przeprowadzić szereg szkoleń zewnętrznych i wewnętrznych, czyli to jest dodatkowy KOSZT. Dalej -musimy pamiętać o wszelkich materialnych, które będziemy wykorzystywać: dokumenty, różne markery, tablice, znaczniki, narożniki, taśmy, różnego rodzaju pomoce, które nam pomogą wdrożyć leanu łatwią wdrożenie Lean. To wszystko to nic innego, jak KOSZT. Może nie jest to duży koszt, ale jednak jest. Czy coś jeszcze? Myślę, że to są główne koszty, z którymi przedsiębiorstwo musi się liczyć, gdy chce wdrożyć Lean. 

 

Okej, koszty za nami. To teraz zastanówmy się nad zyskami, które firma ma po wdrożeniu narzędzi Lean Manufacturing.

Czas na ZYSK

Przede wszystkim – z zasady – wszystkie nasze usprawnienia są bezkosztowe. Jeżeli nawet pewną kwotę musimy wydać na materiały pośrednie, jest to koszt nieznaczący w porównaniu do finansowych efektów naszego usprawnienia. Usprawnienia przynoszą dużo większe zyski. Po drugie – ciągle doskonalimy się, ciągle doskonalimy proces, czyli nasza efektywność jest większa, produktywność wyższa. Możemy produkować więcej, mamy możliwość produkowania większej ilości produktów.  Możemy z sukcesem konkurować na rynku. Zarabiamy więcej! A to nic innego jak ZYSK.

 

Usprawniamy proces, czyli prawdopodobnie jesteśmy w stanie wyprodukować nasze produkty dużo szybciej – możemy wyprodukować ich nie tylko więcej, ale również dostarczyć je do klienta dużo szybciej. Nie tylko szybciej, ale produkujemy dokładnie na czas, w ilości jaka jest wymagana. Zapala się lampka – przecież to prowadzi do Just in Time. A co za tym idzie – ZYSK. I konkurowanie z sukcesem na rynku. 

 

Kolejna rzecz – każde usprawnienie wpływa na jakość produktu i to wpływa pozytywnie. Czyli jakość naszych produktów będzie znacznie lepsza. Wiąże się to z mniejszą ilością reklamacji, mniejsze koszty, a to nic innego jak ZYSK.

 

Popatrzmy też z innej strony. Nie wiem, czy wiecie, ale wielu naszych klientów wybierając potencjalnych swoich dostawców, czyli fabryki produkcyjne, kieruje się nie tylko ceną, nie tylko czasem dostawy, nie tylko opinią, która jest na rynku, ale również tym, czy dana fabryka wdraża Lean. Czemu jest to ważne? Jeżeli fabryka stosuje narzędzia Lean Manufacturing, oznacza to, że jest otwarta na zmiany oraz że ciągle się doskonali. W związku z tym wiemy, że dana fabryka cały czas ulepsza swój produkt, ulepsza swoje procesy, a to świadczy o tym, że produkt będzie coraz lepszy. Wdrażanie Lean jest taką trochę “renomą”. Większość znaczących przedsiębiorstw, znaczących firm właśnie taką drogę doskonalenia wybrała, aby lepiej konkurować na rynku. 

Teoria a praktyka

No dobrze, to jest teoria. A jak to wygląda w praktyce? W praktyce wygląda to tak, że często nasze usprawnienia są, tak jak powiedziałam wcześniej, bezkosztowe. Na przykład jest to przebalansowanie linii. Okazuje się, że w momencie, kiedy znajdziemy wąskie gardło, uda nam się przebalansować operacje, zmieniając dosłownie kilka czynności, okaże się, że możemy poprawić nasz proces i przyspieszyć o jedną, dwie, trzy sekundy. Przyjmijmy, że nasz proces ma czas cyklu 30 sekund. Poprawiamy go o 3 sekundy. Nasza “stara” wydajność wynosi w ciągu jednej zmiany 8 godzinnej – 960 sztuk. Po zmianach wydajność wzrosła do 1066 sztuk. To ponad 100 sztuk na zmianę! WOW! Aż się sama zachwyciłam 🙂 Zobaczmy, że przez taką małą poprawę, przebalansowanie i 

zyskanie trzech sekund w całym procesie, potrafimy wyprodukować o 10% więcej produktów, czyli możemy dużo więcej zarobić. Może Ci się wydaje, że 100 sztuk to nic, ale przymnóżmy to razy ilość zmian, razy ilość dni roboczych w ciągu roku, a potem przenóżmy to  przez zysk z wyprodukowanego produktu. Czy ta suma robi już wrażenie? 🙂 

Inny przykład – wykorzystanie SMED. Załóżmy, że nasze przezbrojenia trwają średnio 45 minut. Zastosujemy z powodzeniem narzędzie lean-owe o nazwie SMED, czyli będziemy chcieli zoptymalizować sam proces przezbrajania maszyn. Jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej, zapraszam TU. Żeby nie było za pięknie, za kolorowo, załóżmy, że przy pierwszym wdrożeniu udało nam się zejść z czasem nie do 10 minut zgodnie z teorią, ale do 20 minut. Myślę, że jest to realne. Zobaczmy, zaoszczędziliśmy 25 minut. 25 minut, kiedy możemy produkować na tej maszynie. Jeżeli takich przezbrojeń mamy jedno dziennie, to w ciągu tygodnia mamy 125 minut, kiedy możemy produkować nasze produkty. Załóżmy, że czas cyklu to 1 minuta. Tygodniowo 125 produktów, rocznie –  6500 produktów. Chyba jest to gra warta świeczki? 🙂 

 

Takie przykłady można naprawdę mnożyć. Każdy doświadczony Leanowiec ma w swoim plecaku z doświadczeniem ogrom takich przykładów, gdzie mała ingerencja w proces przyniosła ogromne zyski. Właśnie przebalansowanie, wykorzystanie innego narzędzia czy  zmiana matrycy, a może dodanie matrycy? A może to będzie zmiana sposobu dostarczania komponentów, a możę ingerencja w kuwety, na których przemieszczamy produkty? Może to będzie inny sposób otwierania i zamykania zaworów? Każdy taka mała zmiana, która oszczędza kilka sekund procesu przynosi ogromne efekty.

Czyli się opłaca, czy nie?

Wracając więc do pytania z początku, czyli Lean się opłaca? Według mnie – Tak! Na pewno będziemy musieli ponieść pewne koszty związane z wdrożeniem, z nauczeniem się narzędzi leanowych, ze szkoleniami. Będziemy potrzebowali na pewno czasu nim zaczniemy działać z narzędziami leanowymi. Ale efekty, które uzyskamy naprawdę są tego warte! Nie wierzysz, spróbuj z nami – kuzniap.pl 

Czy LEAN się opłaca? Read More »

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.