Tylko nie dać się sprowokować!
„Pamiętaj Małgorzato – grunt to nie dać się sprowokować” – takimi słowami dobrych kilka, być może nawet już kilkanaście lat temu, powitałem Małgosię – asystentkę prezesa zarządu, moją koleżankę z pracy, któregoś pięknego poranka w firmowej kuchni. Kontekstem rozmowy na temat nie ulegania prowokacji była zaczepka słowna jednego z kierowników albo pracownika, dotycząca błahej sprawy. Sprawa ta, nieodpowiednie potraktowana, mogła skończyć się niepotrzebnymi ruchami, zbędnymi emocjami i złym samopoczuciem. Z pewnością natomiast nikomu nie pomogłaby w rozwiązaniu jakiegokolwiek problemu, za to dostarczyłaby wiele niepotrzebnych rezultatów przed czasem, a ściślej rzecz ujmując – nie na czas, czyli nie Just In Time.
Pytanie - JAK?
Jak wiemy – Just In Time – to jeden z filarów systemu zarządzania odchudzonego w domu produkcyjnym Toyoty. Budujemy go na stabilności procesów i przestrzeni. Bowiem tylko wtedy, kiedy otaczające nas uwarunkowania, narzędzia, procesy są stabilne i przewidywalne, możemy podjąć się wyzwania stworzenia stabilnego dostarczania dokładnie na czas i dokładnie tego, co jest potrzebne. Może to być produkt, usługa, a w życiu codziennym relacja czy pomoc itd. Techniką dostarczania „dokładnie na czas” jest Kanban, czyli narzędzie, które jest sygnałem wywoławczym do działania. Skądinąd wiemy, że Kanban, czyli widoczna kartka papieru ma nam dawać znak, że coś jest potrzebne i trzeba to dostarczyć.
Pytanie: Jak ?
Czy w trybie: już, teraz, szybko, dawaj dawaj, raz dwa, raz dwa, bo nie można czekać. Wszystkie ręce na pokład, działamy i ratujemy świat?
Czy też może: na spokojnie, planowo, zgodnie z przyjętą zasadą, metodycznie posiadając tyle czasu, ile trzeba, bez zbędnego prowokowania się do ruchów niepotrzebnych i nerwowych, czyli tak, jak zostało to zaprojektowane w systemie Kanban, który robi nam Just In Time.
Otóż tych kilka mądrych słów, nieskromnie powiem 😉, powiedzianych koleżance Małgosi kotłuje się w mojej głowie dość często. I nawet ostatnio, podczas wizyty u lekarza, w kontekście prozaicznie zaistniałej sytuacji, powiedziałem dokładnie to samo zdanie. I, uwaga, spotkało się ono z bardzo dobrym odbiorem Pani doktor. Cóż takiego jest zamkniętego w prostym stwierdzeniu: „nie daj się sprowokować do zbędnych ruchów”? Otóż oznacza to tyle, że jeżeli ktoś wystawia Kanban, czyli zapotrzebowanie na wykonanie czegoś lub dostarczenie czegoś, a Ty nie masz z tym kimś ustalonego systemu, który robi to Just In Time, to nigdy nie będzie dobrze. I nigdy nie będzie spokojnie, nie będzie na leniuszka, bez stresu i systemowo. W takiej sytuacji będzie akcja lub brak akcji wynikający z braku zrozumienia. Lub nagła reakcja i dziwne, sprowokowane konsekwencje. Ale wtedy nikt nie będzie się dobrze czuł, a zasoby poświęcone będą zdecydowanie zbyt wysokie.
Kupić na zapas czy ryzykować?
Łatwo powiedzieć „Nie daj się sprowokować”. Nie rób zbyt wcześniej i nie rób zbyt późno, ale … czy to dalej ma uzasadnienie w takich niestabilnych czasach?
W realiach rynku gdzie czasami materiał jest i można go kupić, a czasami go nie ma i trzeba na niego czekać. Czasami ma niską i dobrą cenę, więc kupujemy na zapas. A innym razem materiał jest, ale w cenie fatalnej, a my i tak go musimy kupić, choćby tyle, żeby tylko przetrwać. Czy Just In Time w takich warunkach ma w ogóle zastosowanie? Naturalnie tak – ma zastosowanie. Zwróćmy uwagę na fakt, że czasami kupując zapas w cenie niższej, konsumujemy ten zapas tak długo, że cena finalnego produktu drastycznie wzrasta. Podobnie jak wzrasta cena tego surowca, więc sprzedajemy go dużo drożej w przetworzonym
produkcie i zyskujemy na tym dodatkową marżę. Może też być odwrotnie, ale aby ustrzec się takich sytuacji potrzebujemy: kartki, ołówka, prostej matematyki i czasami trochę szczęścia w rozeznaniu sytuacji. Umiejętne podejmowanie ryzyka może nam pozwolić wystrzec się błędów związanych z wykonywaniem czynności zbyt wcześniej, zbyt późno lub w ogóle.
Just in time w ciągu dnia
A na koniec z innej beczki.
Czy wyjeżdżając do pracy zbyt wcześnie, z dużym buforem robimy wszystko tak, jak trzeba? Wstajemy z dużym buforem, przygotowujemy się do wyjścia z dużym buforem, pakujemy dzieci w samochodzie, przypinamy je pasami, żeby nie uciekły, też z dużym buforem, pomimo krzyków i protestów. Uruchamiamy silnik i wieziemy je do szkoły. I są tam o 7:05 na miejscu. Trochę za wcześnie, trochę zagubione tym nadmiernym luksusem czasu. Kombinują, szukają sobie miejsca, może idą na jakąś świetlicę. Może nie, zależy od wieku – jest wiele czasu na podjęcie decyzji dotyczących dzisiejszego dnia. Zwykle tam nie mają specjalnie zaplanowanych czynności, aktywności, więc różnie się może wydarzyć. A my dojeżdżamy do pracy zbyt wcześnie. Oczywiście minęliśmy korki, jesteśmy królem dnia, zakładamy sobie nawet, że być może wyjdziemy dzięki temu wcześniej, ale życie nie byłoby życiem, gdyby nie weryfikowało takich ambitnych planów bezwzględnie i bez mrugnięcia okiem. Tak więc Just in Time służy do tego, aby robić rzeczy wtedy, kiedy mają być zrobione. Nie Wcześniej. Nie później. Nawet jeśli pozorne okoliczności zdają się prowokować nas do wykonywania czegoś wcześniej, bo jest emocja, jakiś sygnał lub później, bo coś się nie udało. Nawet jeśli zadziałało jakieś marnotrawstwo, to powinniśmy jednak dążyć do tego, aby ustabilizować przestrzeń i procesy oraz założyć na to prosty „Kanban /Wezwanie”, który będzie wywoływał nasze działania tylko wtedy, kiedy są potrzebn,e a nie wtedy kiedy nam się po prostu nie chce i nie musimy ich robić.
Pamiętajcie bowiem, że Zdrowy Lenistwo to naprawdę cnota nie byle jaka 😊
Życzę miłego dnia,
Ireneusz Poznański Kuźnia Produktywności www.kuźniap.pl
W sprawie Lean i innych rzeczy podobnych – zapraszam!
PS. UWAGA! Sztuką nie małą jest odróżnienie zdrowego lenistwa od zwykłego nieróbstwa, dlatego też nie dajmy się ponieść i nadajmy faktom prawdziwe znaczenie.